Zatrzaśnięte drzwi. ?

Istotnie, brzmi to co najmniej jak tytuł z niejednego thriller’a. Niestety, to nie ten kierunek.
To tylko kolejna sytuacja, która podniosła mi ciśnienie. Oczywiście nie przez nikogo innego, jak Krzysztofa, właśnie.
Plan działania i cel były jasne. Mieliśmy z Krzysztofem przynieść z pralni pościel, którą wyprał i rozwiesił w naszej osiedlowej pralni oraz zniesienie telewizora właścicielki mieszkania na dół do piwnicy, bo żaden z nas nie ogląda tej papki, którą zwykło się podawać w tym medium. Do tego nasza półka spod ekspresu, bo teraz stoi w salonie, dzięki czemu ta przestała być teraz potrzebna i zwolniła bezcenne miejsce w kuchni.
Zatem, już „spakowani” do akcji, wychodzimy. Tuż przed Jego przejściem przez próg drzwi mieszkania na klatkę schodową zadałem banalnie proste pytanie:
Wziąłeś klucze od mieszkania?
Oczywiście odpowiedź uzyskałem twierdzącą.
Dlaczego to było ważne? Ponieważ nasze mieszkanie, jak i wszystkie inne znajdujące się w pobliskich blokach mają podobny mechanizm drzwi frontowych mieszkania jak w hotelach: zamkniesz bez problemu, lecz do otwarcia potrzebny jest klucz. Nawet, jeśli zamek nie został przekręcony.
Jak już łatwo się można domyślić – Krzysztof finalnie nie zabrał ze sobą kluczy. Zdenerwowałem się, bo przeraziła mnie wizja nocowania na klatce schodowej z uwagi na późną porę o jakiej wróciliśmy z pracy – było kilka chwil przed godziną 23. O klucze zapasowe można by poprosić od właścicielki dopiero rano i otworzyła drzwi, bo nasze oba komplety zostały w środku. Cudem, może przypadkiem nawet – udało się nam wejść do środka. Mój pomysł + jak się okazało Jego portfel wypełniony kartami różnego typu pozwolił nam osiągnąć sukces – weszliśmy.
Zdenerwowało, poirytowało oraz zniesmaczył mnie fakt tego, że Krzysztof zbagatelizował problem. Nie zauważył tego, że jako 35-latek zapytany o posiadane wyposażenie bez wahania odpowiedział twierdząco, wcześniej nie sprawdziwszy, jeśli nie miał pewności jak się sprawy mają. Przekonywał mnie usilnie, że powinienem się cieszyć, bo udało się wejść do mieszkania i nie trzeba będzie jednak spać na klatce.. – przecież tej sytuacji, zmarnowanego 1,5h czasu by w ogóle nie było, jeśli by tylko SPRAWDZIŁ zanim palnął głupotę, wtedy wziąłbym swoje klucze.
Później oczywiście przy kolejnej i kolejnej pierdole będzie twierdził, że to ja tworzę problemy, zadaję setkę pytań po nic, a on się tak bardzo troszczy.. a w rzeczywistości nie jest to troska ani nawet chęć pomocy w jakimkolwiek stopniu – to po prostu roztrzepanie i obojętność wobec konsekwencji własnych czynów. Jestem zaskoczony i oburzony taką postawą trzydziestopięciolatka.
Liczę na to, że chociaż Ty miałeś / masz lepsze wspomnienia. 😉
Do następnego wpisu!
SAY NO TO HATE